Skórzane rękodzieło prosto z warsztatu na czterech kołach

Który przemierza iberyjskie ziemie

Algarve – kraina migdałów, piri-piri, pięknych klifów i mocnych wiatrów. Ostatnia odbita ziemia podczas Rekonkwisty. Część 3: z czego słynie Algarve?

30/04/2020 16:09

algarve, kuchnia, pamiątki, podróże, podróżowanie, portugalia, przewodnik

Dzisiaj ostatnia już część artykułu z cyklu o Algarve co wcale nie oznacza, że nie będziemy wracać do tego pięknego regionu Portugalii. Wręcz przeciwnie! Wcześniej pisaliśmy ogólnie o regionie i o naszych ulubionych miejscach, które warto odwiedzić. Z dzisiejszego artykułu dowiesz się z kolei z czego Algarve słynie, co dobrego można tutaj zjeść i jakie pamiątki warto sobie przywieźć. Algarve, jak wiesz, znajduje się w południowej części kraju i najdłużej pozostawało pod panowaniem Maurów a to oznacza, że po dzień dzisiejszy można zaobserwować mauretańskie wpływy – w krajobrazie, języku czy kuchni.

Jakie możemy zauważyć wpływy mauretańskie w Algarve? Wiemy już, że sama nazwa tego regionu pochodzi z języka arabskiego, podobnie jak wiele innych nazw miejsc i jak bardzo wiele innych słów w języku portugalskim. Arabowie wprowadzili też zaawansowane techniki w rolnictwie (m.in. udoskonalili nawadnianie) i stworzyli bogaty i postępowy kraj a, że ciężka praca nie była im obca to po dziś dzień mówi się „pracować jak Maur”. W języku portugalskim czasownik mourejar pochodzący od słowa „Maur”, oznacza po prostu „pracować”. Wpływom arabskim można poświęcić kompletny rozdział więc nie będziemy się teraz rozdrabniać, warto jednak zwrócić uwagę, że np. nazwy pewnych roślin pochodzą z łaciny np. oliveira – drzewo oliwne, natomiast samych produktów/owoców już z arabskiego – np. azeitona – oliwka. To właśnie zapożyczenia często dają nam obraz rzeczywistości bo nazywają wcześniej nie nazwane rzeczy czyli najczęściej takie, które albo przywędrowały w dane miejsce z daną ludnością lub takie, które już w danym miejscu były, jednak dopiero przez najeźdźców zostały wykorzystane. W tym konkretnym przypadku możemy wysnuć wniosek, że dopiero Arabowie tak naprawdę zrobili użytek z oliwek, wcześniej potrafiono jedynie nazwać drzewo co może świadczyć o tym, że nikt nie zainteresował się jego owocami. Oczywiście oliwa z oliwek była produkowana właściwie już tysiące lat przed naszą erą, a pierwsze wzmianki o bezpośredniej konsumpcji oliwek na Półwyspie Iberyjskim jako aperitifu pochodzą z I w.n.e ale to dopiero w czasach Maurów ta praktyka rozkwitła.

Przyjrzymy się temu z bliska kiedy indziej a tymczasem wracamy do naszego Algarve – wiemy już, że Maurowie potrafili pracować, udoskonalili rolnictwo i przywieźli ze sobą wiele nowych produktów. Prawie 600 lat arabskiej dominacji pozostawiło aurę orientu, którą widać również w białych domach z dachami z terakoty i mauretańskimi kominami, słychać w języku i dialektach, a posmakować można w południowej portugalskiej kuchni.

Jeśli chodzi o budynki warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy – kominy i kolory. Domy w Algarve są zazwyczaj białe ze względu na upały – kolor biały nie przyciąga tak słońca i budynki nie nagrzewają się aż tak bardzo. Spotykamy również inne barwy, które można interpretować: czerwień odpowiada oczywiście miłości, zielony nadziei jednak najczęściej spotkamy domy pomalowane na niebiesko – jest to kolor, który odstrasza złe duchy oraz… owady! Drugim najczęściej wybieranym jest żółty lub złoty, które oczywiście przyciągają bogactwo. Kominy to stały element krajobrazu południowej Portugalii, mają różne kształty i zdobienia. Ponieważ same domy są z zewnątrz dość do siebie podobne, kominy były swego rodzaju wyznacznikiem naszego statusu społecznego czyli prościej mówiąc – zawartości portfela. Służyły również do tego by odróżnić nasze domostwo od sąsiedniego. Jako, że często kształtem przypominają minarety pojawiła się teoria, że również pochodzą od Maurów. Problem w tym, że najstarszy pochodzi z XVIII wieku – wiemy przecież, że Maurowie z Portugalii zniknęli w połowie wieku XIII czyli dawno już ich wtedy nie było.

Istnieje jednak legenda, która głosi, że kiedy udało się uwolnić ostatnie portugalskie ziemie spod panowania Maurów, król dał pokonanym najeźdźcom ultimatum – mogli albo przejść na chrześcijaństwo albo wrócić na swoje ziemie w północnej Afryce. Część z nich oczywiście zdecydowała się zostać ale i tak chrześcijanami stali się tylko na pokaz, w rzeczywistości pozostali przy swojej religii a ponieważ nie wolno im było budować meczetów to mikro minarety w domach miały je w pewnym stopniu zastępować. Jaka jest prawda chyba nigdy się nie dowiemy bo pomimo długich poszukiwań nie udało mi się dotrzeć do żadnego rzetelnego źródła, które opisywałoby dokładnie genezę pojawienia się kominów w Algarve.

Kiedyś domy miały po dwa kominy – jeden w „salonie” gdzie suszono zioła, mięso czy ryby, drugi w kuchni – służył oczywiście do przygotowywania posiłków. Obecnie najczęściej potrzebny jest tylko jeden komin użytkowy, pozostałe są ozdobne dlatego nie są zabrudzone i często są śnieżnobiałe. Pełnią funkcję ozdobnego detalu architektonciznego. Jadąc przez wioski Algarve rozejrzyj się dookoła i pamiętaj – im więcej kominów, tym bogatsza rodzina!

Nie może dzisiaj, tutaj dzisiaj zabraknąć wzmianki o Azulejos! Myślę, że każdy fan Portugalii czy południowej Hiszpanii zna to słowo, które z kolei dla laika brzmi kosmicznie – azulejżusz! O czym mowa? O ceramicznych płytkach, którymi wyłożona jest cała Portugalia i pół Andaluzji. Samo słowo pochodzi od arabskiego, oznaczającego „mały, gładki kamień” lub hiszpańskiego / portugalskiego oznaczającego „niebieski”. Wytwarzane były już w czasach starożytnych w Egipcie. Do północnej Afryki, jedwabnym szlakiem z Chin, dotarła technika wytwarzania ceramiki, którą doskonalono a następnie zabrano na Półwysep Iberyjski. W Hiszpanii płytki azulejos (po hiszpańsku czytamy „azulehos”) i sztuka ich wytwarzania oraz zdobienia przyjęła się głównie w Andaluzji, a dokładniej w Sewilli i okolicach, natomiast w Portugalii rozprzestrzeniła się na całym obszarze i stała się jednym z kilku znaków rozpoznawczych tego kraju. Płytki azulejos początkowo były malowane jedynie na niebiesko i nie wolno było na nich przedstawiać ludzi ani zwierząt, ponieważ jest to zakazane w religii islamu. Z czasem pojawiły się nowe barwniki (z tlenków metali: z żelaza czewony czy z miedzi zielony), nowe techniki (nauczono się uzyskiwać efekt trójwymiarowości np. techniką „punto de diamante” czyli „wierzchołek diamentu”) oraz coraz to bardziej wymyślne wzory. Dzięki temu na dzień dzisiejszy w wielu kościołach, na fasadach budynków czy nawet na dworcach kolejowych możemy podziwiać piękne dzieła sztuki, malunki wykonane na płytkach azulejos, które przedstawiają już nie tylko motywy roślinne ale żywoty z życia świętych, portrety, scenki obyczajowe, krajobrazy a właściwie to całą historię Portugalii.

Kiedyś zabierzemy was również w wirtualną podróż do Porto, gdzie znajduje się Dworzec Sao Bento (Św. Benedykta) – jest to chyba najbardziej znane i spektakularne miejsce gdzie można podziwiać właśnie sceny z historii Portugalii na kilku tysiącach małych, ceramicznych płytek. Poniżej zdjęcie – chociaż pamiętaj, nie jest z Algarve a z Porto!

Płytki azulejos to nie tylko ozdoba, ceramika świetnie sprawdza się jako izolacja i to właśnie dlatego często azulejos wyłożone są całe fasady budynków – chronią w ten sposób wnętrza od nadmiernego nagrzewania się w upalne, portugalskie lato. Idealną pamiątką, nie tylko z Algarve ale ogólnie z Portugalii, będzie właśnie taka płytka azulejo w oprawce z korka (może służyć jako podstawka pod gorące potrawy czy napoje) – wśród najczęściej wybieranych przez turystów znajdują się te z tradycyjnym, błękitnym wzorem lub z portugalskim kogutem, grillowanymi sardynkami, z lizbońskim tramwajem czy z portugalską gitarą do fado.

Chcielibyśmy również opowiedzieć trochę o portugalskiej kuchni skupiając się przede wszystkim na Algarve bo to przecież o tym regionie dzisiaj mowa. Kuchnia portugalska jest bardzo różnorodna. Gdyby ktoś zapytał Cię jakie hiszpańskie dania znasz, na pewno odpowiedziałbyś paella, tortilla i gazpacho. W Portugalii można wymieniać i wymieniać i nie starczyłoby nam dnia. Inaczej jada się na północy, gdzie potrawy są bardziej zawiesiste, jada się więcej mięsa, zup, gulaszy. Na południu z kolei królują owoce morza i ryby. Każdy region, a właściwie prawie każde miasto ma jakąś tradycyjną potrawę – np. w Porto jada się flaki, w Lizbonie sałatki i sardynki, w Alentejo "Carne de porco à alentejana"  czyli mięso po alenteżańsku (małże z wieprzowiną) czy zupę po alenteżańsku "la açorda à alentejana"…i tak można wymieniać bez końca. Kuchnia portugalska jest raczej mdła, nie używa się zbyt wielu przypraw aczkolwiek na południu, ze względu na arabskie wpływy, potrawy są bardziej aromatyczne i z dodatkiem wielu ziół. Jako, że jesteśmy w Algarve należy spróbować cataplany. Jest to swoisty gulasz z dużą ilością owoców morza, ryb, (chociaż podobnie jak w przypadku hiszpańskiej paelli istnieją już wersje mięsne) a do tego warzywa np. papryka, ziemniaki (może być ryż), cebula, przyprawy, zioła i koniecznie białe wino. Duszony w naczyniu miedzianym o tej samej nazwie pachnie Algarve! Nie można stąd wyjechać bez spróbowania cataplany!

Można również zamówić dorsza – króla Portugalii. Mówi się, że istnieje 365 sposobów na jego przygotowanie a każda szanująca się pani domu je zna, aby swojemu mężowi codziennie serwować inną wariację. Nie będziemy wymieniać 365, chociaż może z czasem kilka różnych wariantów opiszemy wam na naszym blogu. Dzisiaj zaproponujemy bacalhau a bras (czyt. bakaljau a brasz) – jest taka jakby jajecznica z dorszem, cebulką, oliwkami, pietruszką i mikro frytkami, które wyglądają trochę jak makaron do rosołu. W większości restauracji w Algarve mamy do wyboru do koloru grillowanych (grelhado) mięs, ryb i owoców morza, na które też warto zwrócić uwagę. Pamiętaj, jesteś nad oceanem, w Algarve stawiamy na to z co niego wyłowimy! Ewentualnie, dla preferujących mięsa, druga obowiązkowa potrawa w Algarve to frango piri-piri czyli kurczak przyprawiony pikantnym sosem z papryczek piri-piri.

Idąc do restauracji pamiętaj – przystawki zawsze są płatne. Kiedy tylko zajmiemy stolik a kelner przyjdzie podać nam karty Menu postawi również na stole przystawki – oliwki, pasztet z dorsza, chleb, ser – w takim przypadku nie ma tragedii, ceny oscylują w granicach 1,5-2,5 EUR, drożej jak przyniesie nam kilka skrojonych plasterków czarnej, portugalskiej świni – wówczas cena takiej przystawki może wynieść więcej niż dania głównego a uwierz, spotkałam się już z taką sytuacją! Oczywiście nie mamy obowiązku przystawek przyjmować, może od razu wymownie pokręcić przecząco głową aby kelner je zabrał a jeśli tego nie zrobi – odstawić na koniec stołu. Jeśli zaczniemy ich konsumpcję trzeba będzie zapłacić. Do obiadu możemy napić się piwa Sagres, które jest bardzo popularne na południe od Lizbony w tym w Algarve. Na północy króluje raczej Super Bock. Ciekawostką jest, że piwo kupione w barze czy restauracji ma praktycznie taką samą cenę jak butelka kupiona w sklepie. Jeśli nie piwo to wino, Algarve nie słynie z dobrych win ale można zamówić vinho verde z regionu Minho (region położony skrajnie po drugiej stronie kraju, na samej północy – graniczy z Galicją) – jest to świeże, musujące wino zielone idealne do lekkich, letnich potraw w tym ryb. Jeśli preferujesz coś bezalkoholowego to obowiązkowo sok świeżo wyciśnięty z pomarańczy.

W całej Portugalii jak wiesz pija się wino, które w Algarve nie cieszy się zbytnią popularnością – warunki klimatyczne chyba nie są odpowiednie bo wina wychodzą im niedobre dlatego preferują medronho – alkohol robiony z owoców medronheiro – drzewa, które po polsku nazywane jest chruścianą jagodną lub drzewem truskawkowym ale zapewne nic ci to nie mówi. Medronho to coś pomiędzy poziomką, jagodą i truskawką, daje owoce z których robi się alkohol o tej samej nazwie. Może to być aguardente czyli woda ognista (aguardente to nazwa, która w Portugalii odnosi się do wszystkiego co ma więcej niż 20%) przypominająca w smaku brandy. Można też wybrać likier z medronho, który będzie słodszy i oczywiście słabszy. Portugalczycy generalnie nie przepadają za mocnymi alkoholami podobnie jak Hiszpanie i lubują się w winach (chociaż wśród młodszych generacji popularnością cieszą się również piwa), winach wzmacnianych i likierach, które to trunki często piję się po posiłku na lepsze trawienie ale zdarza się, że kieliszek czegoś mocniejszego dostaniemy do kawy i ciasta gdy wpadniemy do koleżanki w odwiedziny.

Kieliszek na trawienie, jako dodatek do obiadu czy do deseru to norma, a jest z czego wybierać! Typowy obiad portugalski to pierwsze danie (najczęściej zupa), danie główne i deser z kawą. Jeśli więc po obiedzie chciałbyś zachować się po portugalsku to do małej, czarnej kawki nazywanej bica zamów sobie na trawienie kieliszek likieru wiśniowego ginjinha, pijanego w całym kraju (często błędnie nazywany po polsku wiśniówką – oj obok naszej wiśnióweczki to to nawet nie stało). Dla miłośników czegoś mocniejszego bagaçeira czyli alkohol ze skórek winogron albo aquardente de figo czyli wódka figowa. Natomiast jeśli interesuje Cię coś bardziej typowego dla Algarve to koniecznie wybierz likier migdałowy amarguinha.

Legenda (którą przeczytasz na zamku w Silves) głosi, że migdały zasadził dla swojej ukochanej pewien arabski książę. Pochodziła ona z północnej Europy i tęskniła za śniegiem więc zmyślny Maur kazał zasadzić pod zamkiem drzewa migdałowe, których opadające z kwitnących wiosną kwiatów płatki przypominały jej śnieg. Nie tylko migdały przywędrowały z mauretańskim podbojem ale również morele, chleb świętojański, figi, granaty czy pierwsze drzewa pomarańczowe i bardzo, bardzo wiele innych produktów spożywczych np. szafran.

Podsumowując – będąc w Algarve warto wybrać się na targ, może być ten odbywający się co sobotę w Loule. Idealna pamiątka z tego regionu (ale też z całej Portugalii) to ceramiczna płytka azulejos w oprawce z korka, która posłuży jako podkładka pod ciepłe napoje a jednocześnie będzie nam przypominać wspaniałą podróż. Coś bardziej specyficznego dla regionu to likier amarguinha z migdałów, czy medronho z owoców chruściany jagodnej, a do tego obowiązkowo mała buteleczka sosu piri-piri. Na targach mamy też duży wybór miodów, serów, soli oraz oliwek! Po zakupach koniecznie należy wybrać się do restauracji na obiad: cataplanę lub kurczaka piri-piri, popić portugalskim piwem Sagres lub świeżym sokiem z pomarańczy a zakończyć go kieliszkiem czegoś mocniejszego.

Cała seria artykułów o Algarve:

Korek – (naturalny) narodowy skarb Portugalii 

Algarve – kraina migdałów, piri-piri, pięknych klifów i mocnych wiatrów. Ostatnia ziemia odzyskana podczas Rekonkwisty. Część 1: ogólny zarys regionu.

Algarve – kraina migdałów, piri-piri, pięknych klifów i mocnych wiatrów. Ostatnia odbita ziemia podczas Rekonkwisty. Część 2.1: Miejsca – Sotavento: od granicy z Hiszpanią do Albufeiry. 

Algarve – kraina migdałów, piri-piri, pięknych klifów i mocnych wiatrów. Ostatnia odbita ziemia podczas Rekonkwisty. Część 2.2: Miejsca – Barlovento, od Albufeiry po Przylądek Świętego Wincentego. 

Algarve – kraina migdałów, piri-piri, pięknych klifów i mocnych wiatrów. Ostatnia odbita ziemia podczas Rekonkwisty. Część 3: z czego słynie Algarve? 

Copyright © 2019 ArteCaravana. All rights reserved. Designed by ArteCaravana